„Przejścia kursu” cz. III: Beskid Mały – Wyjazd Mikołajkowy

Data publikacji: 20-01-2016 21:03

Opowiem wam bajeczkę.

Albo nie. Jesteście za starzy na bajeczkę. Opowiem natomiast o tym, jak grupa młodych, pięknych ale pełnoletnich już (niestety!) ludzi może w Beskidzie Małym nadal odkrywać w sobie drzemiącego dzieciaka. Bo przecież zbliża się głęboka zima, warunki na ścieżkach lada moment zaczną się pogarszać, wiedzę o górach trzeba chłonąć czym prędzej, bo egzaminów czas! Co zatem można robić w górach? Oczywiście, że szukać Mikołaja. To w sumie nie dziwne, ponieważ weekend mikołajkowy to najlepszy ku temu moment. Nie trudno więc zabrać ciężkie plecaki i wyruszyć po raz kolejny w tereny niegdyś nieznane, chociaż z każdym krokiem lepiej okiełznane.

A więc piątek, tygodnia koniec lub początek. Na tarczy kilka minut po siedemnastej, więc najwyższa pora jechać z Gliwic do Katowic, a ze śląskiej stolicy do Żywca. Nie jak zwyczajni turyści, lecz jak szlachta – busem. Co prawda duży nie był, ale lepszy rydz niż nic. Mała przestrzeń to duże pole do popisów oratorskich, jeżeli tak można nazywać monologi opisujące widok zza szyby. No cóż, nie takie rzeczy już się działy na świecie.

Ratusz w Żywcu

Ratusz w Żywcu

Co może być lepsze od zwiedzania Żywca? Robienie tego nocą. Nie dziwne zatem, że po pozostawieniu bagaży w schronisku PTSM, grupa od razu wyruszyła na miasto. I zwiedzali, opowiadali, śmiali się i balowali. Mikołaja jednak nie znaleźli. Bo i co biedny siwobrody miałby tam robić? I przede wszystkim, to byłoby zbyt łatwe.

Szczęście poszukiwaczom nie dopisywało, więc przespanie się z problemem to zdecydowanie dobry pomysł. Wszak z rana nowe siły i nowe idee. Posileni kanapkami, kursanci obrali nowy cel i był to Krzeszów. Do dzielnej grupy dołączyły dwie kolejne osoby, bo przecież czemu nie? Podróżując busem, szukali dzielnie Mikołaja w Gilowicach, Ślemieniu i Suchej Beskidzkiej. Chociaż nie udało im się go znaleźć, trzecia z wymienionych miejscowości dostarczyła innych atrakcji.

Pierwszy był zamek, na którym grupa poznała legendę o imprezowym smoku Kicku. Następnie karczma Rzym, gdzie sam pan Twardowski podpisywał pakt z diabłem, a potem kilka pomniejszych miejsc, lecz nie mniej ważnych!
Była też kawiarnia. Nie było w niej wszak Santa Klausa ale były Rurki. Rurki z Kremem.

Nie, to nie legenda, a najprawdziwsze kawiarniane rurki z kremem, które wywołują skrajne emocje. No bo jak tu je zjeść? Jak tu się za nie zabrać? Gdzie zacząć i gdzie skończyć. To takie stresujące! Czyż świat nie byłby lepszy bez rurek z kremem? A może są one zbawicielem świata i jedynym lekarstwem na smutek? Jedno jest pewne – solidarność ratuje sytuacje. Śmiechem i dobrymi wspomnieniami.

W Krzeszowie też czerwonego grub… darczyńcy nie było. Był natomiast szlak zielony, prowadzący do chatki pod potrójną. I jak to na jesień przystało, świeciło słońce, a najbliższy śnieg dziesiątki kilometrów dalej. Takie oto mordercze i okropne warunki przywiodły ekipę do stacji tego dnia końcowej.

Widok na Babią Górę, Jałowiec i Solnisko

I znalazł się siwobrody zbój, kruca. Znalazł.

Typowy Mikołaj, gruby brzuch, wór prezentów i nieokiełznana chęć goszczenia ludzi na swoich kolanach. Ale obładował wszystkich takimi prezenciorami, że można mu to ostatecznie wybaczyć. Rozdał je, bo ponoć „byli grzeczni”. Tak, jak coś się chce, to każdy potrafi udawać szczery, życzliwy uśmiech.

Wieść szybko się niesie i tuż przed przybyciem gwiazdy wieczoru do młodszych dotarli starsi, czyli wyższy rocznikiem kurs. Pewnie też chcieli dostać prezenty. Czego by jednak nie otrzymali, uradowani metą dnia, razem z młodszymi poczęli śpiewać, śpiewać i wyć… Aż do białego (nie no, takiego bez śniegu) rana.

Chatka pod Potrójną

Następnego, ostatniego dnia wyprawy, wreszcie można było podnieść głowy by rozejrzeć się za… górami. Tak, górami w górach. Wypadałoby. Beskidami różnej maści – B. Żywieckim, Makowskim, Wyspowym oraz Gorcami. Ba! Tatrami nawet. Zarówno naszymi, zachodnimi, jak i tymi po słowackiej stronie. Podróż szlakiem czerwonym skończyła się przystankiem na Leskowcu, skąd owe widoki dostępne były, a następnie posiłkiem w znajdującym się nieopodal schronisku.

Widok_na_południe

Widok na południe z Leskowca

I jak każda dobra opowieść, musi się dobrze skończyć. Żółty szlak zaprowadził grupę do Czartaka, a tam już czekał bus, bo przecież jak szlachta, i droga do domu. Domu, do którego wraca się przepakować na kolejną wyprawę.

Ta, w poszukiwaniu Mikołaja, zakończyła się sukcesem. Nie ma wielkiego morału, wzniosłych słów i pięknych wzruszeń. Ale ma jedną prostą radę. Do kawy… lepiej nie brać rurek z kremem.

Autorka:

Agnieszka Zaczek

Zdjęcia:

Jacek Ginter


Jesteś zainteresowany kursem przewodnickim? Chcesz dowiedzieć się interesujących rzeczy o górach w fajnej, przyjaznej atmosferze? Zdobyć przydatne umiejętności przywódcze? Dowiedzieć się, jak interesująco przemawiać do grupy ludzi? Przeżyć niezapomnianą, dwuletnią przygodę w górach?

Dowiedz się więcej!

www.skpg.gliwice.pl/kurs/

Zaczynamy 1-go marca w Gliwicach!

Zapraszamy na kurs przewodników beskidzkich osoby zamieszkujące miasta regionu: Gliwice, Katowice, Zabrze, Bytom, Tarnowskie Góry, Ruda Śląska, Sosnowiec, Rybnik, Żory, Chorzów, Świętochłowice, Siemianowice Śląskie, Mysłowice, Mikołów, Piekary Śląskie, Czeladź, Będzin, Dąbrowa Górnicza, Wodzisław Śląski, Jastrzębie Zdrój, Knurów, Tychy, Jaworzno.