Kurs od kuchni – okiem Orzecha ;)
Zawód przewodnika górskiego został bodajże ostatnim w branży turystycznej, który wciąż jest regulowany ustawowo. Deregulacji podległy zawody pilotów wycieczek oraz przewodników turystycznych. Przewodnik turystyczny różni się na mój chłopski rozum od górskiego tym, że nie może prowadzić po terenach górskich wskazanych w przepisach dotyczących terenów górskich. Prowadzi więc po bardziej nizinnych rejonach, miastach itp. Przewodnik górski ma natomiast ściśle określony obszar terenu uprawnień stosowny do posiadanych kwalifikacji.
W przepisach wymienione są trzy obszary, które w skrócie można sprowadzić do trzech rejonów: Beskidów, Sudetów i Tatr. W związku z tym mamy trzy rodzaje przewodników: beskidzkich, sudeckich i tatrzańskich. Oczywiście obszary te można łączyć poprzez poszerzanie uprawnień. By nabyć pierwsze uprawnienia (nie będąc wcześniej przewodnikiem) należy ukończyć kurs przewodnicki na dany obszar oraz zdać egzamin państwowy.
Jak to się zaczęło…
Od dziecka byłam związana z Tatrami, co roku, lato w lato, miesiąc w górach praktycznie non stop. Nie na leżaczku na tarasie pensjonatu, tylko faktycznie w górach. Od 5. roku życia. I tak przez 17 lat z rzędu. Po tych 17-tu latach znałam praktycznie każdy zakamarek polskich Tatr z wyjątkiem najbardziej wymagających szlaków typu Orla Perć (część zaległości już nadrobiłam 😉 ).
Gdzieś po drodze, jak już trochę podrosłam zamarzył mi się zawód przewodnika tatrzańskiego. Skończyłam studia, zaczęłam pierwszą, drugą trzecią pracę a marzenie wisiało dalej. Wreszcie w 2012 roku powiedziałam STOP. Teraz albo nigdy. Pozbierałam informacje jak to wygląda, co trzeba zrobić, ile czasu poświecić i… Wykalkulowałam sobie, że nie mam szans by zrobić tu i teraz uprawnienia na Tatry – przy trybie pracy jaką miałam (i mam w sumie nadal) nie miałam możliwości stawiać się na zajęcia teoretyczne a co np. 2 tygodnie jeździć w rejon Zakopca na sesje terenowe. Wykombinowałam sobie, że dużo bliżej mogę „zrobić” uprawnienia beskidzkie, a do tatrzańskich później przygotować się sama i „tylko” zdać egzamin państwowy… Yhym…
Do dzieła! Nie ma na co czekać!
W internecie znalazłam Stowarzyszenie Przewodników Górskich SKPG Harnasie. Skrót SKPG oznacza Studenckie Koło Przewodników Górskich. Właśnie tego rodzaju organizacje urządzają kursy przewodnickie – koła przewodnickie studenckie i niestudenckie, PTTK, chyba też PTT i inne działające w duchu górskim i mające uprawnienia do organizacji takich kursów. Warto sprawdzić zanim się kurs rozpocznie czy dana organizacja faktycznie takie uprawnienia posiada. Kursy startują raz w roku lub rzadziej. U Harnasi zazwyczaj jest to przełom lutego i marca. Cierpliwie odczekałam do końca zimy 2013.
Następnym krokiem jest zapisanie się na kurs oraz uiszczenie opłaty. I tu uwaga, bo ceny bardzo się różnią i nie zawsze odpowiadają jakości przygotowania do egzaminu państwowego. W moim roczniku kurs kosztował około 500 PLN, teraz z tego co kojarzę oscyluje w okolicach 3 stówek a dla studentów nawet mniej. Ach te zniżki 😉 . Inne organizacje potrafią kasować nawet ponad tysiąc złotych – uwaga. Opłatę za kurs często można rozłożyć na raty wskazane przez organizatora (wpłata danej raty jest warunkiem kontynuacji kursu, nie wchodzą tu żadne banki ani nic, nie są to raty w rozumieniu handlowym).
Kurs trwa 2 lata. Ilość godzin praktycznych i w terenie jest ściśle określona przepisami. Przy jednym bloku teoretycznym tygodniowo (czasem bloki ze względu na obszerność tematu są rozbijane np. na 2 tygodnie) oraz weekendowych wyjazdach co 2 tygodnie zabawa zajmuje właśnie 2 lata. Przebieg kursu wygląda różnie w zależności od organizacji, która się go podejmuje dlatego też mogę jedynie opisać jak sprawa się ma u Harnasi. By lepiej sobie całość wyobrazić możecie podzielić sobie te 2 lata na 4 mniej więcej równe części:
- Marzec – sierpień
- Wrzesień – styczeń
- Luty – październik
- Listopad – styczeń
- Gratisy
Część 1. Marzec – sierpień
Czas laby i szczęścia 😉 Wykład raz w tygodniu co tydzień – w godzinach popołudniowych, nawet dojeżdżając 40 km nie miałam problemu ze zdążeniem. Wykłady bardzo ciekawe, fajnie prowadzone przez kadrę przewodnicką – w zdecydowanej większości członków Harnasi. Wyjazdy co 2 tygodnie sobota-niedziela. Na długie weekendy wyjazdy dłuższe (majówka, Boże Ciało) ale można być tylko na ich części jeśli ktoś np. pracuje i nie ma możliwości być na całym wyjeździe. W lipcu tygodniowy wędrowny obóz letni. Mój pierwszy obóz był w Bieszczadach – super sposób na poznanie terenu, na którym się do tej pory nie było. Jeden obóz wystarczył, bym w Bieszczadach się zakochała. Na wyjazdy grupa dostaje pulę tematów z danego rejonu do przygotowania i prezentuje je na trasie – w ten sposób zdobywanie wiedzy łączymy z nauką pracy z grupą. Co do wykładów teoretycznych – w tej pierwszej części kursu były to tematy ogólne jak np. przyroda, geologia, etnografia, historia itp. Z tych tematów w drugiej części kursu należało zdać egzaminy.
Część 2. Wrzesień – styczeń
Nadal były wykłady i wyjazdy. Wykłady teraz już dotyczyły ściśle poszczególnych grup górskich i obejmowały topografię, zabytki, miasta, miejsca warte odwiedzenia, ważne wydarzenia historyczne i inne związane z danych obszarem. Równolegle do wykładów i wyjazdów zaczął się także pierwszy blok egzaminów z tematów ogólnych, z których wykłady trwały poprzednie pół roku. Na zdanie 8 egzaminów miałam 5 miesięcy.
Część 3. Luty – październik
Wyjazdów ciąg dalszy. Egzaminów też, zmieniła się tylko tematyka – teraz były egzaminy z poszczególnych grup górskich. Na 10 egzaminów miałam nieco ponad 8 miesięcy. W lutym był tygodniowy obóz zimowy w Beskidzie Niskim, latem tydzień w Beskidzie Żywieckim, który kończył wyjazdy kursowe.
Przyznaję się bez bicia, że nie pamiętam czy były jeszcze wykłady. Wydaje mi się, że tak, ale niczego uciąć sobie nie dam 😉
Najważniejszy punkt kursu – WEWNĘTRZNY EGZAMIN PRAKTYCZNY
Dopuszczone do niego były osoby, które miały zaliczone wszystkie 18 egzaminów z dwóch poprzednich tur oraz wymagane minimum obecności na wykładach i wyjazdach. Egzamin zaczął się w piątek popołudniu, skończył w niedzielę. Obejmował oprowadzanie po miastach (miałam akurat Bielsko-Białą, Żywiec i Stary Sącz), prowadzenie w górach po szlaku turystycznym oraz poza szlakiem (orientacja w terenie) oraz pilotowanie autokaru (mieliśmy wynajętego busika) i dzielenie się w trakcie jazdy wiedzą krajoznawczą o danym rejonie. Zdanie egzaminu to już prawie ostatnia prosta do ukończenia kursu.
Część 4. Listopad – styczeń
Nie było już wykładów, tego jestem pewna 😉 Wyjazdów też 🙁 Były natomiast…. Egzaminy! 🙂 7 egzaminów ogólnych (np. góry w kulturze, ogólna znajomość Tatr, ogólna znajomość Sudetów, geografia turystyczna Polski itp.). 7 egzaminów, nieco ponad 3 miesiące.
Część 5. Gratisy
Oprócz tego wszystkiego były jeszcze dwie rzeczy dodatkowe – praktyka przewodnicka oraz prelekcja kursancka. Praktykę przewodnicką można było zrobić w dowolnym momencie, polegała na poprowadzeniu min. 2 dni wycieczki pod okiem któregoś z Harnasi np. podczas prowadzonych przez nich rajdów czy obozów. Prelekcja kursancka polegała na przedstawieniu wybranego tematu przed Harnasiami na jednym z zebrań. Temat wybierało się samemu (nie narzucano), wybierało się promotora, który czuwał nad jakością merytoryczną pracy i po stworzeniu pracy\prezentacji przedstawiało się efekty swoich poczynań.
Wisienka na torcie… ale jaka smaczna!
Po tym wszystkim nadszedł luty 2015 kiedy to oficjalnie nastąpiło zakończenie kursu, oddanie kart egzaminacyjnych oraz wręczenie blach SKPG Harnasie wszystkim chcącym wstąpić do Koła. Ukończenie kursu nie jest z tym równoznaczne, można nie chcieć wstępować ale nie ma to wpływu na ukończenie kursu. Każdy, kto przejdzie przez wszystko opisane wyżej dostaje zaświadczenie o ukończeniu kursu i może biec co tchu do Urzędu Marszałkowskiego zgłosić chęć udziału w egzaminie państwowym.
Egzamin państwowy rusza, jeśli 2 tygodnie przed wyznaczonym terminem co najmniej 10 osób się zgłosi i zapłaci opłatę egzaminacyjną (określona przepisami, w tym roku wynosiła 330 PLN). Egzamin składa się z dwóch części – teoretycznej i praktycznej. By nie było za łatwo – teoria też jest podzielona na 2 etapy – test i egzamin ustny. Test składał się z 30 pytań jednokrotnego wyboru. Należało mieć minimum 20 punktów, by go zaliczyć. Kto zaliczył test podchodził do części ustnej. Co prawda część ustna miała 3 pytania, ale pierwsze (topograficzne) miało kilka podpunktów. Pozostałe były np. z przyrody, przebiegu szlaków i ogólnej wiedzy przewodnickiej. Kto zaliczył ustny mógł jechać na część praktyczną. Praktyka odbywała się dwa dni później i trwała 2 dni (piątek, sobota). Obejmowała praktycznie te same aspekty, które wymieniłam przy okazji wewnętrznego praktycznego. Trasa, którą jechaliśmy: Bielsko-Biała – Żywiec – Hucisko – Stryszawa – Zawoja – Czarny Dunajec – P. Knurowska; przejście górskie P. Knurowska – Ochotnica Dolna; przejazd do Jaworek. Drugiego dnia pochodziliśmy trochę po Pieninach a ogłoszenae wyników nastąpiło w Jaworkach po zejściu z gór.
Uf. Dopiero jak to wszystko pisałam, uświadomiłam sobie po raz kolejny ile wysiłku to wymagało… Trzeba przyznać, że sprawa wymaga dużej dozy samozaparcia i silnej woli. Wiedza, jaką się przez te 2 lata zdobywa jest ogromna. Ale oprócz trudów są też przyjemności – fantastyczni ludzie, którzy zostają w naszym życiu po kursie. Super wyjazdy, które pamięta się długo po zakończeniu kursu. Satysfakcja, że dokonało się rzeczy, która w pewnym momencie wydawała się niemożliwa. No i uprawnienia, które teraz można wykorzystywać zarobkowo 😉 A to jest praca, z której nie chce się wychodzić 😉
W wyniku tego wszystkiego zyskałam uprawnienia przewodnika górskiego beskidzkiego III klasy na obszar: B. Śląskiego, B. Żywieckiego, B. Małego, B. Makowskiego, Orawy, Podhala, Spiszu, B. Wyspowego, Gorców, Pienin, B. Sądeckiego, B. Niskiego, Bieszczadów.
Nie czekaj, zapisz się na kurs już dziś!
Maria Orzechowska-Maćkowiak
blacha SKPG Harnasie nr 387
Przewodnik beskidzki klasy III. Pilot wycieczek krajowych i zagranicznych. Szefowa Kursu Przewodnickiego 2017/18. Pozytywnie zakręcona wariatka, na którą nie ma mocnych 🙂 Od dziecka zakochana w górach, co dzień odkrywająca coś nowego. Autorka bloga o tematyce górskiej.
You must be logged in to post a comment.